poniedziałek, 22 lutego 2016

Prezes Mobilisu: Obniżanie jakości kosztowałoby nas zbyt dużo

Niedawno warszawski ZTM podpisał umowę z Mobilisem umowę na ośmioletnią obsługę komunikacyjną z wykorzystaniem 50 dziewięciometrowych Solarisów i 50 przegubowych Mercedesów Connecto. – Nasza oferta jest ciekawa, a wysoka jakość, która ma towarzyszyć konkurencyjnej cenie, to po prostu jeden z wymogów uwzględnionych w specyfikacji. Zbyt drogo by to nas kosztowało, gdybyśmy mieli nie sprostać wymogom – mówi Dariusz Załuska, prezes firmy Mobilis, który w rozmowie z naszym portalem opowiada o przygotowaniach do rozpoczęcia kontraktu.

Witold Urbanowicz, Transport-publiczny.pl: Mobilis zdobył  kontrakt na ośmioletnią obsługę komunikacyjną w Wrszawie z wykorzystaniem 50 krótkich autobusów i 50 przegubowców. Jakie autobusy oferują Państwo Warszawie? Skąd taki wybór?

Dariusz Załuska, prezes Mobilis Sp. z o.o.:
Będą to pojazdy dwóch producentów – 18-metrowe Mercedesy Benz Conecto G i 9-metrowe Solarisy Urbino 8.9 LE. W przetargu faktycznie zgłaszaliśmy różne pojazdy, bo dobrze, jeśli jest możliwość negocjacji i wyboru. Ostateczna decyzja opiera się zawsze na dwóch zasadniczych dla zamawiającego aspektach: czysto finansowym, ale także związanej z tym jakości współpracy, serwisu i jego kosztów. To daje podstawy do optymalnego wyboru konkretnego producenta i modelu.

Warszawska komunikacja znajduje się na wysokim poziomie. Czy pasażerowie, wraz 
z wejściem w życie umowy, odczują zmianę jakościową?

Pasażerowie cały czas dostrzegają zmiany jakościowe związane z komfortem podróży warszawską komunikacją miejską. Trzeba jednak pamiętać, że zwykły podróżny – może poza miłośnikami komunikacji – najczęściej nie ma rozeznania, w ramach jakiego kontraktu jeździ dany pojazd. Myślę jednak, że dodatkowa setka pojazdów w ruchu będzie wielkością odczuwalną. Z perspektywy podróżnych ważne będzie z pewnością to, że będą to pojazdy fabrycznie nowe. Na niektórych liniach – choć oczywiście nie wiemy jeszcze na których, ponieważ przetarg tego nie definiuje– powinna to być spora zmiana jakościowa.

Teraz krąży opinia, że to miejski przewoźnik MZA oferuje wyższy standard, a prywatne firmy oszczędzają.

To prawda, że przewoźnicy niezależni zwracają uwagę na efektywność kosztową. To naturalne dla każdej działającej na rynku firmy. Nie możemy liczyć na żadne dodatkowe dotacje ani dofinansowanie. Nie mogę jednak zgodzić się z obiegową opinią, że oszczędzanie odbywa się kosztem jakości przewozów, tylko ze względu na prywatny lub publiczny charakter własności. Zdecydowanie nie ferowałbym takich wyroków. Warto pamiętać, że przychody firmy wyłonionej w przetargu są ściśle powiązane z właściwą realizacją kontraktu, który definiuje także jakość przewozów i posiadanego zaplecza technicznego. Dlatego też stawiamy na efektywność kosztową tam, gdzie to jest możliwe, ale zawsze w granicach rozsądku. Może się to wiązać np. z optymalizacją sposobu zarządzania taborem. Trzeba jednak pamiętać o tym, że to jest również pewna zaleta dla zamawiającego – niższy koszt wozokilometra oznacza, że można ich zamówić więcej. Dlatego też uważam, że nasza oferta jest ciekawa, a wysoka jakość, która ma towarzyszyć konkurencyjnej cenie, to po prostu jeden z wymogów uwzględnionych w specyfikacji. Zbyt drogo by to nas kosztowało, gdybyśmy mieli nie sprostać wymogom. Wręcz przeciwnie, cieszymy się z możliwości zdobycia premii za jakość, co również dodatkowo motywuje do utrzymania wysokich standardów.

Kiedy pierwsze pojazdy wyjadą na ulice Warszawy?
Najpóźniej w pierwszym tygodniu sierpnia. Niewykluczone, że uda się to przyspieszyć – będzie to jeszcze tematem rozmów z zamawiającym. Oczywiście, decydujący głos należy do producentów, którzy mają określone zobowiązania wynikające ze specyfikacji i mocy produkcyjnych.

ZTM postawił dosyć wysokie wymagania, jeżeli chodzi o kierowców czy zaplecze techniczne. Czy to duże utrudnienie organizacyjne?

Bardzo istotne wymagania zamówienia dotyczą zaplecza technicznego. Poprzeczka jest wysoko postawiona – podana jest wręcz konfiguracja, jak wyglądać ma zajezdnia, gdzie autobusy są myte, przechodzą proces przeglądów czy napraw. Osobiście uważam jednak, że ważniejsza jest funkcja, niż sam obiekt. Mając odpowiednie narzędzie, można wykonać bardzo skomplikowane operacje i uzyskać oczekiwany efekt. W końcowym rozrachunku liczą się dyspozycyjność i niska awaryjność. To wymagania bardzo istotne z punktu widzenia Zamawiającego, bo każdy wytracony półkurs to potencjalny powód do skarg pasażerów, czemu zresztą trudno się dziwić.

Na jakim etapie są Państwo w kwestii przygotowania zaplecza?

Pewne prace podjęliśmy niezależnie od tego przetargu. Przemodelowaliśmy całą koncepcję pod konkretne wymogi zdefiniowane przez zamawiającego, co z pewnością procentować będzie także
w przypadku realizacji pozostałych umów z warszawskim ZTM-em.

Kierowcy mają być zatrudnieni w oparciu o umowę o pracę.

Nie jest to dla nas przeszkodą, co więcej – zaletą. Już od dłuższego czasu zachęcamy kierowców do takiej formy zatrudnienia, choć wciąż niektórzy preferują umowy – zlecenia. Przy tym kontrakcie takiego wyboru nie będzie, zamawiający jasno określił wymagania.

Ilu kierowców będą Państwo potrzebować?

Przyjęty jest wskaźnik, że na jeden autobus w ruchu powinno przypadać od 2,3 do 2,6 kierowcy. Oczywiście pod uwagę trzeba wziąć też strukturę i liczbę linii czy autobusów. Zależy nam, żeby obsada brygad funkcjonowała jak najbardziej efektywnie. Długoterminowo prowadzimy program szkolenia kierowców, gdzie po stronie Mobilis są koszty związane ze zdobyciem odpowiedniej kategorii prawa jazdy i wszelkich niezbędnych zaświadczeń do wykonywania tego zawodu.

 Źr. Transport Publiczny.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz